Książka Czary, wyrocznie i magia u Azande słynnego brytyjskiego antropologa Edwarda E. Pritchard’a (ucznia Seligmana i Malinowskiego) opowiada o pewnych bardzo specyficznych zagadnieniach społecznych wśród grupy etnicznej Zande (Azande). Choć lektura wymaga lekkiego wysiłku intelektualnego podczas czytania, to jednak przenosi nas do południowo-zachodniego Sudanu Południowego lat 20. XX wieku, pośród zandyjskich czarowników, czarnoksiężników, książąt czy też prostych ludzi, a wszędzie wokoło unoszą się czary i magia. Pritchard spędził wśród Azande 20 miesięcy, żył w chacie pomiędzy nimi, nauczył się ich języka, chodził z nimi na polowania, lepił garnki oraz uczestniczył w magicznych ceremoniach. We wspomnieniach z pracy badawczej przeczytamy: Nauczyłem się od afrykańskich ludów „pierwotnych” o wiele więcej, niż oni nauczyli się ode mnie, więcej niż kiedykolwiek nauczyłem się w szkole. Nauczyłem się czegoś o odwadze, wytrzymałości, cierpliwości, pogodzeniu z losem i wyrozumiałości.
Oprócz ciekawostek bezpośrednio związanych z tematem książki, jak np. szukanie porady u zandyjskich wyroczni: trucizny, termitów, stosów patyczków lub deseczki do pocierania, społecznych funkcji czarów, obrzędów, znachorstwa, czy też przygotowywania i zażywania „leków” mających chronić przed czarami bądź objawiać to co ukryte, w pamięci utkwiła mi pewna anegdota z życia Pritcharda. Otóż jako młody student, przed wyruszeniem na swoją pierwszą wyprawę do Afryki Środkowej, próbował dowiedzieć się od doświadczonych naukowcó jak właściwie powinno prowadzić się terenowe badania antropologiczne. Od każdego z autorytetów usłyszał co innego: Nie rozmawiaj z informatorem dłużej niż dwadzieścia minut, jeśli bowiem ty nie znudzisz się przez ten czas, to on się znudzi (Westermark), Należy zawsze zachowywać się jak dżentelmen (Haddon), Bierz 10 granów chininy każdej nocy i trzymaj się z dala od kobiet (Seligman), Nie przejmuj się piciem brudnej wody, bo wkrótce i tak się na nią uodpornisz (Flinders Petrie), by w końcu od Malinowskiego usłyszeć: Nie wygłupiaj się Pan. Swój człowiek, słowiańska dusza;)
Niestety do dziś nie dotarłem do Ekwatorii Zachodniej, gdzie żyją Azande, więc ciężko mi powiedzieć jak intensywnie fruwają tam czary obecnie i jak działają zandyjskie „leki”. Postaram się sprawdzić…
Edward E. Evans-Pritchard
Czary, wyrocznie i magia u Azande
(Witchcraft, Oracles and Magic Among the Azande)
Przełożył Sebastian Szymański
Wstęp Joanna Tokarska-Bakir
wydanie I, oprawa miękka, 235 s.
Państwowy Instytut Wydawniczy (www.piw.pl)
Od wydawcy:
Książka Edwarda E. Evansa-Pritcharda jest owocem dwudziestu miesięcy pionierskich badań antropologicznych prowadzonych wśród ludu Azande w północno-środkowej Afryce. Pritchard nauczył się ich języka Azande, chodził z nimi na polowania, lepił garnki, radził się miejscowej wyroczni. Bardzo wcześnie spostrzegł, że sposób, w jaki Afrykanie organizują swoje życie społeczne, nie różni się w sensie funkcji od reguł, które z ukrycia zarządzają życiem angielskich gentlemanów. Był pierwszym antropologiem, który podważał tezę głoszącą istnienie zasadniczej różnicy między mentalnością ludów pierwotnych a mentalnością ludów cywilizowanych.