Dzisiaj, tj. 16 maja wypada narodowe święto Sudanu Południowego. Tego dnia w roku 1983 południowosudańscy rebelianci zaatakowali koszary nieopodal Bor. Dr John Garang, wtedy w służbie wojsku rządowemu – dziś narodowy bohater Sudanu Południowego, zamiast stłumić powstanie zdezerterował wraz z całym garnizonem w busz. Bezpośrednią przyczyną rebelii było pogwałcenie przez ówczesnego prezydenta Sudanu Gaafar’a Nimeiri’ego porozumienia z 1972 roku z Addis Abeby, m.in. poprzez podzielenie państwa na mniejsze stany oraz wprowadzenie islamskiego prawa szariatu, szczegónie nie do przyjęcia przez w większości chrześcijańskie Południe. Tak rozpoczęła się druga sudańska wojna domowa, zakończona w roku 2005 podpisaniem porozumienia pokojowego CPA. Otorzyło ono drogę do niepodległości Sudanu Południowego, który 9 lipca br. proklamuje niepodległość.
A na koniec coś bardzo afrykańskiego. W połowie ubiegłego tygodnia gubernator stanu Jonglei ze stolicą w Bor, gdzie mają odbyć się tegoroczne obczody święta SPLM/A, deklarował, że jego miasto jest gotowe na przyjęcie gości i huczne uroczystości. Jednak już w sobotę zaproponował przełożenie święta o nieokreślony bliżej czas, ze względu na to, że Bor nie jest przygotowany do przyjęcia gości, m.in. ma za krótki pas startowy, nie ma miejsca do zaparkowania samolotów, ze względu na porę deszczową część dróg jest nieprzejezdna itd. Tak, tu prawie zawsze okazuje się, że wszystko już jest dopięte na ostatni guzik, a w ostatniej chwili bęc…