„Lost boys of Sudan”

Dodaj komentarz

Lost boys of SudanPodczas drugiej sudańskiej wojny domowej (1983-2005) dziesiątki tysięcy chłopców opuściło swe chaty i ruszyło pieszo przez busz. Najpierw szukali schronienia w obozach uchodźców w Etiopii, później po zmianie sytuacji politycznej musieli uciekać do Kenii. Wędrowali całymi tygodniami przez spalone słońcem sawanny i przez rozlewiska Nilu, ginęli z głodu, pragnienia, chorób i ataków dzikich zwierząt. Niektórzy pokonali nawet tysiąc kilometrów… tak powstało pokolenie tzw. zagubionych chłopców (Lost Boys).

Jednakże dokument „Lost boys of Sudan” nie opowiada o tej pierwszej wędrówce, lecz o drodze jaką cześć „zagubionych chłopców” odbyła z obozów uchodźców w Kenii do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Film przedstawia perypetie dwóch głównych bohaterów: Santino Majok Chuor i Peter Kon Dut podczas przeskoku cywilizacyjnego z Afryki do Ameryki. Ujęte z humorem przygody potrafią rozbawić. Jest pierwsza w życiu podróż samolotem, mieszkanie w USA pełne nieznanych sprzętów, pierwsze zakupy w supermarkecie, poszukiwanie pracy…

Reżyserami filmu są Megan Mylan i Jon Shenk. Blisko półtoragodzinny obraz powstał w roku 2003 i był dwukrotnie nominowany do nagrody Emmy i otrzymał kilka innych wyróżnień. Oto oficjalna strona filmu: http://www.lostboysfilm.com

Gua

Dodaj komentarz

 

Gua (czyt. głaa) w języku Nuerów oznacza pokój (dobro), Gua to jeden z najpopularniejszych kawałków południowosudańskiego artysty Emmanuel’a Jal’a, Gua Africa to także założona przez niego organizacja pomocowa. Gua to również tytuł pierwszego albumu artysty, na którym w ramach pojednania utwory śpiewane są po angielsku, arabsku oraz w językach Dinka i Nuer. Emmanuel Jal, pochodzący z okolic Tonj (Tong) w stanie Warrap, podczas wojny domowej jak setki tysięcy południowosudańskich dzieciaków przemaszerował cały kraj do Etiopii, gdzie otrzymał podstawową edukację i został dzieckiem-żołnierzem w szeregach SPLA. Jednak w pewnym momencie los uśmiechnął się do niego, niepokorna pracownica organizacji humanitarnej, Brytyjka Emma McCune przeszmuglowała go z Waat do Nairobi, gdzie zaczął uczęszczać do szkoły i rozpoczął swoją karierę muzyczną. Dziś jest bodajże najbardziej rozpoznawalnym na świecie południowosudańskim muzykiem, a na swoim koncie ma kilka albumów oraz nagrań na składankch:

  • 2004 – Gua – Independent
  • 2005 – Help!: A Day in the Life – War Child
  • 2005 – The Rough Guide to the Music of Sudan – World Music Network
  • 2005 – Ceasefire – Riverboat
  • 2006 – Live 8 at Eden: Africa Calling – Emd Int’l
  • 2007 – Instant Karma: The Amnesty International Campaign To Save Darfur – Amnesty International USA and Art for Amnesty
  • 2008 – Warchild – Sonic
  • 2010 – Sudan Votes Music Hopes – MICT
  • 2010 – Emmanuel Jal’s 4th Studio Album
  • 2010 – Sudan Votes Music Hopes REMIXED „kuar” remixes byHenrik Schwarz and Olof Dreijer(The Knife)

Historia Emmanuela została także opowiedziana w książce War Child: A Child Soldier’s Story autorstwa  Megan Lloyd Davies oraz przedstawiona w filmie dokumentalnym War Child (2008). Jal zagrał również w filmie Africa United (2010). Oprócz organizacji Gua Africa Emmanuel napędza także ruch We Want Peace (We Want Peace 2012).

Czarny chrystianizm – G.J. Kaczyński

Dodaj komentarz

Książka Grzegorza J. Kaczyńskiego pt. Czarny chrystianizm. Ze studiów nad ruchami afrochrześcijańskimi.dotyczy ruchów religijnych, w których strukturze doktrynalnej centralną rolę pełni idea Jezusa Chrystusa w powiązaniu z wybranymi elementami tradycji afrykańskiej. Ruchy takie zaczęły powstawać w Afryce w połowie XIX wieku, na szerszą zaś skalę od początku wieku XX. W roku 1990 w Afryce działało ponad 8000 ruchów religijnych w nurcie afrochrześcijaństwa zrzeszając ponad 35 milionów osób. Szacunki z tamtego okresu na rok 2000 mówiły o wzroście liczby wiernych do 52 milionów. Jak to faktycznie wygląda obecnie? Choć Sudan Południowy na tle reszty Afryki jest tylko wzmiankowany na stronach tej książki, to muszę o niej wspomnieć na blogu. Jeśli ktoś z Was kiedyś zauważył w Afryce mnogość najróżniejszych kościołów o najdziwniejszych nazwach, to w tej książce może odnaleźć ich genezę.

W Sudanie Południowym wzmiankowane są tylko dwa afrochrześcijańskie ruchy religijne: jeden powstały w 1937 roku wśród Azande oraz drugi Episcopal Praisers wśród plemion Kuku i Kakwa. Ponadto w Ugandzie wśród plemion z pogranicza Sudanu i Ugandy wystąpiły ruchy Trumpeters (Praisers) wśród Kakwa oraz The Chosen Evangelical Revival wśród Acholi. Skąpe dane z początku lat 90-tych na temat ruchów tego typu w Sudanie są m.in. wynikiem faktu, że był to akurat środek wojny w południowym Sudanie. Nie wiadomo, czy do podpisania porozumienia pokojowego między Sudanami było więcej afrochrześcijaństwa na Południu, z całą jednak pewnością później nastąpiła eksplozja. Dziś w Dżubie oraz innych miastach, miasteczkach i wsiach Sudanu Południowego znajdziemy dziesiątki, jeśli nie setki najróżniejszych kościołów i zgromadzeń religijnych. Jest oczywiście Kościół Katolicki, Luteranie, Kościół Anglikański, Prezbiterianie, Świadkowie Jehowy, Zielonoświątkowcy, lecz także kościoły czysto afrochrześcijańskie jak wywodzący się z Kenii African Independent Pentecostal Church of Africa czy Episcopal Church. Mamy też na przykład kościół Mountain of Fire and Miracles Ministries oraz International Eden Fight Church… postaram się dodawać tu najoryginalniejsze z napotkanych w Dżubie kościołów.

Punkty oznaczają plemiona, w których życiu religijnym ruchy afrochrześcijańskie odgrywają dominującą rolę. Wg Schism and Renewal in Africa. Oxford University Press, Nairobi-Addis Abeba-Lusaka 1968 (za http://archiwum.wiz.pl/1998/98014300.asp)

Szczegóły książki:

Grzegorz J. Kaczyński –  Czarny chrystianizm. Ze studiów nad ruchami afrochrześcijańskimi.

Wydawnictwo Naukowe PWN

Warszawa 1994

Stron 274

Zawiera rozdziały:

I. Syndrom afrykański (na styku tradycyjnej Afryki z chrześcijańską Europą)
II. Poprzednicy afrochrystianizmu (z lektury kronik o dawnym Królestwie Konga)
III. Afrochrystianizm w perspektywie historyczno-statystycznej
IV. Typologia afrochrystianizmu
V. Separatyzm i profetyzm
VI. Afrochrystianizm jako zjawisko społeczne

Nota metodologiczna
Indeks osób
Wykaz ruchów, kościołów i wspólnot afrochrześcijańskich
Summary.

PS. Postanowiłem umieszczać na blogu także tytuły związane z Sudanem, które tylko przejrzałem, a nie przeczytałem od deski do deski – stąd brak wypunktowania w Afrykach.

„Karawana kryzysu”

Dodaj komentarz

„Karawana kryzysu. Za kulisami pomocy humanitarnej” autorstwa Lindy Polman to bez wątpienia lektura godna polecenia wszystkim, którzy sięgają do swoich kieszeni w obliczu medialnie nagłośnionych kataklizmów, głodu, wojen i wszelkich innych nieszczęść dotykających świat. Na podstawie przykładów akcji humanitarnych z różnych zakątków świata, od Bałkanów przez Darfur do Rwandy, czy też od Haiti po Afganistan, autorka obnaża patologie humanitarnego światka. We wstępie Janina Ochojska-Okońska, szefowa PAH, pisze „To książka o tym, jak nie powinno udzielać się pomocy i jakie zagrożenia związane są z jej masowością”. Szkoda, że książka naświetla tylko negatywne działania organizacji humanitarnych, gdyż w całym oceanie ich akcji z pewnością znalazło by się sporo potrzebnych i wartościowych działań. Pomimo jednostronności wizji, na prawdę warto sięgnąć po tę pozycję, aby uświadomić sobie jak masowym zjawiskiem jest pomoc humanitarna i jakie konsekwencje mogą z tego wynikać.

„Karawana kryzysu” zawiera także przykłady działalności organizacji humanitarnych w Sudanie: w Sudanie Południowym podczas wojny domowej 1983-2005 oraz w zachodnim Sudanie, w Darfurze. I tu rodzą się pytania: czy bez pomocy humanitarnej podczas wojny domowej pisałbym dziś z niepodległego Sudanu Południowego, czy SPLA miała by siłę walczyć przez przeszło dwie dekady, czy doszłoby do masakry na tle polityczno-etnicznym, czy bez pomocy zginęłoby więcej czy mniej niż 2 miliony południowych cywilów, itd.? Z całą pewnością pomoc humanitarna w dużym stopniu przyczyniła się do ostatecznej wygranej Południowców i niepodległości, ale też wywindowała ceny w stolicy najmłodszego państwa świata do niewyobrażalnego pułapu, bo tabuny humanitarystów potrzebują lokali, samochodów, restauracji, rozrywek… a niestety w Dżubie nie było tego wszystkiego za dużo. Dzień po dniu mijając setki białych „pomocowych” landcruizerów na ulicach Dżuby zastanawiam się, co ci wszyscy ludzie tak naprawdę robią w tym momencie dla tego kraju?

Wydawnictwo Czarne 2011, 306 stron – link do recenzji

„I am slave” – Jestem niewolnicą

2 Komentarze


 

To, że współcześnie niewolnictwo istnieje w Sudanie może obiło się komuś o uszy, ale poza tym to i tak jakiś niewyobrażalnie abstrakcyjny temat, żeby zaprzątać sobie tym głowę. Jeśli już ktoś by się nad tym zatrzymał, to pewnie uznałby problem za marginalny, nie dotyczący naszego „cywilizowanego” świata… Gorzej jednak, gdy zapoczątkowane w Afryce niewolnictwo wlewa się do wydawałoby się poukładanej i bezpiecznej Europy… Wydaje się, że dopiero wtedy zaczynamy dostrzegać problem, wtedy gdy ociera się o nasze życie, gdy unosi się w powietrzu którym oddychamy…

Przedstawiona w filmie „I am slave” historia oparta jest na faktach i rozpoczyna się w Sudanie, w Górach Nuba. Dwunastoletnia dziewczynka Malia zostaje uprowadzona podczas najazdu arabskich bojowników na murzyńską wioskę. Brutalnie wyrwana ze szczęśliwego dzieciństwa dziewczynka trafia jako niewolnica do chartumskiego domu, a gdy po latach nudzi się właścicielom zostaje odesłana do krewnych w… Londynie. Tu, można powiedzieć obok nas, trwa dramat Malia.

Przedstawiona historia miała miejsce całkiem niedawno, rozpoczęła się podczas wojny domowej w Sudanie trwającej od roku 1983 aż po rok 2005. Niestety niewolnictwo było tu i przed wojną, jak i po jej zakończeniu, a co smutniejsze wciąż funkcjonuje. Przed – to wielowiekowa „tradycja” pozyskiwania niewolników spośród czarnych i „dzikich” mieszkańców Sudanu: m.in. w Górach Nuba i w południowym Sudanie… W czasie wojny domowej tysiące dzieci zostało uprowadzonych przez prochartumskie milicje na Północ. Najprawdopodobniej obecnie nadal dzieją się tu historie rodem z filmu „I am slave”. Wg doniesień na pograniczu Sudanów najeżdżane i palone są wioski, w Kordofanie i Nilu Błękitnym trwają zbrojne powstania woboce reżimowi z Chartumu, zaś zachodnia część Sudanu – Darfur jest świadkiem zbrodni od 2003 roku. Nieprawdopodobne lecz to się dzieje naprawdę, teraz!

Reżyserem filmu jest Gabriel Range znany m.in. jako reżyser „Zabić prezydenta” („Death of a President”) oraz autor scenariusza do filmu „Ostatni król Szkocji” („The Last King of Scotland”). W roli Malii wystąpiła nigeryjska aktorka Wunmi Mosaku, ponadto w pierwszoplanowych rolach wystąpili: Isaach de Bankolé(Wybrzeże Kości Słoniowej) oraz Lubna Azabal (Belgia). Film powstał w roku 2010 i choć jego afrykańska część kręcona była w Kenii, to wg mnie dobrze oddaje realia Sudanu. Obraz naprawdę godny polecenia, do obejrzenia także on-line. Dżubańska premiera filmu miała miejsce na początku grudnia br. podczas Europejskiego Festiwalu Filmowego.

„Co to za Coś” – Dave Eggers

Dodaj komentarz

Gorąco polecam! Wciągająca lektura, która mimochodem pozwoli Wam poznać historię drugiej wojny domowej w Sudanie, SPLA i Sudanu Południowego oraz tzw. pokolenia Zagubionych Chłopców. Książka stanowi fabularyzowaną biografię Valentino Achak Deng’a pochodzącego z najliczniejszej w Sudanie Południowym grupy etnicznej – Dinka, z miasteczka Marial Bai w stanie Północny Bahr el-Ghazal. Radosne dni dziećiństwa zostają brutalnie ucięte przez wybuch wojny domowej w roku 1983 oraz najazdy zislamizowanych milicji z Północy. Ucieczka i wygnanie trwa przez następnych 20 lat. Deng’owi udaje się dotrzeć do obozu uchodźców w Etiopii, następnie do Kakumy w północnej Kenii, a wreszcie do USA. Mrożące krew w żyłach i wzruszające historie zawarte na kartach książki opowiadają losy całego pokolenia Zagubionych Chłopców, wyrwanych z dziećiństwa przez okrucieństwa wojny. Szacuje się, że w trwającej od 1983 do 2005 roku wojnie między Północą a Południem życie straciło około dwa i pół miliona osób, a drugie tyle uciekło ze swoich domostw chroniąc się w sąsiedniej Etiopii, Kenii, Ugandzie bądź na Północy.

Zyski ze sprzedaży książki przekazywane są na Valentino Achak Deng Foundation, realizującej m.in. programy rozwojowe w Północnym Bahr el-Ghazal.

Na okładce książki przeczytamy:

Oto opowieść o niezwykłej odwadze i wytrwałości w obliczu jednej z najokrutniejszych wojen w historii świata. Bohater tej wstrząsającej powieści, Valentino Achak Deng, był jednym z tysięcy dzieci zwanych Straconymi Chłopcami, którzy musieli opuścić wioski w Sudanie i przewędrować pieszo tysiące mil. W czasie długiej podróży zmagał się żołnierzami i rebeliantami, nalotami bombowymi i dzikimi zwierzętami, przemierzając bezkresną pustynię. Kiedy po wieloletnim pobycie w obozach dla uchodźców trafił wreszcie do Stanów Zjednoczonych, czekały na niego nowe wyzwania…
Historia opowiedziana z prawdziwie epickim rozmachem, przepojona głębokim współczuciem i niespodziewanym humorem, będąca pochwałą życia pośród szaleństwa wojny i niezapomnianą opowieścią o tragedii i tryumfie.

„Książka pomysłowa, zakrojona na szeroką skalę i przede wszystkim mająca ogromną moc oddziaływania. Co to za Coś to niezwykłe świadectwo i zarazem porażające dzieło”.

„New York Times Review”

Dave Eggers (ur. 1970 r.), amerykański pisarz, satyryk i wydawca, autor książek: Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza, My to mamy speeda i How We Are Hungry. Kieruje McSweeney’s, kwartalnikiem i wydawnictwem, jest też współzałożycielem 826 Valencia, niedochodowej sieci młodzieżowych ośrodków literackich i krytycznych. Jego teksty publikowano w „The New Yorker”, „Esquire” i „The Believer”. W roku 2004 współprowadził UC Berkeley Graduate School of Journalism, z czego narodziła się seria książkowa „Voice of Witness”, która ma utrwalać ustne opowieści o wielkich ludzkich tragediach.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2010

Stron: 626

Oprawa: broszurowa

Format: 135X205

„Wojna Emmy”

1 komentarz

Wojna Emmy

Ocena - max. 5 AfrykOcena - max. 5 AfrykOcena - max. 5 AfrykOcena - max. 5 AfrykOcena - max. 5 Afryk

 

 

„Wojna Emmy” stanowi obowiązkową lekturę dla wszystkich tych, którzy z jakichś powodów zainteresowali się Sudanem. Książka jest kluczem-wytrychem do historii i złożoności wojny domowej pomiędzy Północą a Południem w latach 80. i na początku 90. XX wieku. Ukazanie historii poprzez pryzmat autentycznego romansu pracownicy organizacji humanitarnej Emmy z dowódcą południowosudańskich rebeliantów Riekiem Macharem sprawia, że wydarzenia tamtych dni są dla nas jakby bardziej namacalne i łatwiej przyswajalne.

Deborah Scroggins w przystępny sposób przedstawiła także wcześniejszą historię Sudanu i źródła konfliktu między zarabizowanymi plemionami północy a mieszkańcami południa Sudanu. Autorka pokazała również mechanizmy działania różnorakich organizacji pozarządowych, ONZ oraz ich bezsilność wobec interesów wielkiej polityki i biznesu.

Przez kartki książki przewija się głód, utajone niewolnictwo, okrucieństwa wojny, zabójstwa i masakry, obozy dla uchodźców i pomoc humanitarna, brudna polityczna gra i brudne interesy kręcące się wokół sudańskiej ropy naftowej…

Lektura tej wartościowej książki powinna uświadomić każdemu, że świat i jego problemy nigdy nie są czarno-białe, w szczególności w przypadku tak koszmarnie wielopłaszczyznowo złożonego kraju jakim jest  Sudan.

Z okładki:

Fascynująca, prowokująca do refleksji prawdziwa historia młodej pracownicy organizacji humanitarnej, która przekroczyła niewidzialną granicę wchodząc do wnętrza świata, któremu chciała tylko pomagać.
Demaskatorska relacja na temat działalności humanitarnej i ludzi, którzy zdecydowali się ją prowadzić oraz opowieść o kobiecie, która pozwoliła się uwieść Afryce.
Miłość Emmy McCune do Afryki, jej pełne poświęcenia oddanie sudańskim dzieciom oraz olśniewająca uroda i urok osobisty już od chwili jej przybycia do południowego Sudanu odróżniały ją od innych członków misji humanitarnych. Nikt się jednak nie spodziewał, że zdecyduje się poślubić lokalnego watażkę – człowieka, który zdawał się uosabiać wszystko to, czemu starała się przeciwstawić – i że zaangażuje się w jego działania zmierzające do przejęcia kierownictwa nas całym ruchem powstańczym w południowym Sudanie.

Inne recenzje: http://www.yahodeville.com/ksiazki/index.php?page=2&szukaj=sudan

Ropociąg Juba-Lamu

Dodaj komentarz

Ropociąg Juba-Lamu

Chińskie firmy są faworytami przetargu na budowę ropociągu z Juba, stolicy Południowego Sudanu, do kenijskiego portu Lamu. Ropa z pól n
aftowych na granicy Północ-Południe miałaby być transportowana barkami w górę Białego Nilu i przeładywowana w planowanym porcie poniżej Juba. Taka droga transportu ropy naftowej, głównego towaru eksportowego Sudanu, uniezależniłaby Południe od Chartumu. Obecnie cała ropa z Południa przepływa przez północny Sudan do Port Sudan. Juba wielokrotnie oskarżała Chartum o niewypłacanie całości należnej jej kwoty za „czarne złoto”. Niewiadomy jest ponadto rozwój sytuacji pomiędzy obiema częściami Sudanu po styczniowym referendum.

Chiny są największym inwestorem w Południowym Sudanie, jak i w całym Sudanie. Sudan zaspokaja 7% zapotrzebowania Chin na ropę eksportując aż 60% wydobywanego tu surowca właśnie do tego kraju. Władze Południowego Sudanu zapewniły Chiny, że niezależnie od wyników referendum w dalszym ciągu będą dbały o chińskie interesy nad Nilem.

80% złóż ropy i gazu znajduje się w Południowym Sudanie. To tłumaczy nietypowe zachowanie chińczyków – rozmowy z przedstawicielami ruchu niepodległościowego, czyli GoSS – Goverment of Southern Sudan. Chiny od lat okupują Tybet krawao tłumiąc wszelkie działania separatystyczne, stąd z reguły są przeciwni secesjom, zrywom wolnościowym itp. Jednak biznes jest biznes, a bogiem Chińczyków są pieniądze… Tybetańczykom surowce uniemożliwiają wolność, ale dla południowych Sudańczyków stanowią zgoła odmienną kartę przetargową. Państwo Środka kombinuje na dwa fronty, czekając na którą stronę przechyli się szala…

(http://www.sudantribune.com/spip.php?article36683).