Powodzie

2 Komentarze

Zalane gospodarstwo na przedmieściach Chartumu, 10 sierpień 2013 (Za www.sudantribune.com, ASHRAF SHAZLY/AFP/Getty Images)

Zalane gospodarstwo na przedmieściach Chartumu, 10 sierpień 2013 (Za http://www.sudantribune.com, ASHRAF SHAZLY/AFP/Getty Images)

W ubiegłym roku mieliśmy powódź w stanie Jonglei, a tymczasem w tym roku popadało bardziej na północ i południe.

Ulewne deszcze podtopiły północnosudańską stolicę Chartum oraz jej okolice.  Szacuje się, że dotkniętych przez powódź jest tam około 17 tysięcy rodzin. Paradoksalnie Chartum położony jest na skraju największej na świecie pustyni – Sahary!

A man sits atop a petrol tanker as they remain stranded in a flooded section of the road at NimuleZ kolei południowosudańska stolica Dżuba została 5 dni temu odcięta od świata na skutek ulewnych deszczy w Ugandzie. Główna droga zaopatrzeniowa Sudanu Południowego jest nieprzejezdna, stoją autobusy, cysterny z paliwem, gniją tony warzyw. Wszystko przez zalanie drogi po ugandyjskiej stronie granicy, między Bibia a Elgou – przejściem granicznym do południowosudańskiego Nimule. Od dawna najważniejsza dla Południowego Sudanu droga jest po ugandyjskiej stronie fatalna. Choć trwają prace na stukilometrowym odcinku pomiędzy Nimule a Gulu to drodze daleko do choćby jako takiego stanu. Od 2011 roku szosa między Nimule a Dżubą w Sudanie Południowym jest asfaltowa.

Większość warzyw nadal przyjeżdża do Dżuby z Ugandy. Na skutek odcięcia zaopatrzenia na rynku brakuje warzyw, ceny pomidorów skoczyły z 4-5 SSP do 30-35 SSP (1 SSP = +/- 1 PLN). Nie jesteśmy już w stanie kupić kapusty, a miały być pierogi z kapustą i grzybami…

Paliwo

Dodaj komentarz

Kawa czarna? Nie, to benzyna wydobyta z baku naszego landcruisera! Dodam, że normalnie powinna mieć kolor żółto-czerwony:)

Kawa czarna? Nie, to benzyna wydobyta z baku naszego landcruisera! Dodam, że normalnie powinna mieć kolor żółto-czerwony:) To nie jest olej ze starego diesla, to benzyna!

Było już tak, że nie było w Sudanie Południowym paliwa po kilka miesięcy, więc nie narzekamy… cieszymy się, że jest. Jednak użytkowanie samochodu wiąże się tu z niespodziankami, ot choćby jak benzyna wydobyta z baku naszego landcruisera. Jakość paliwa i brak dróg, tzn. pył w powietrzu i błotniste kałuże sprawiają, że oprócz standardowego serwisu samochodu od czasu do czasu trzeba wyczyścić bak samochodu i inne takie bebechy. Tak dla zdrowotności, bo auto przymula, przymula, aż w końcu staje i ani rusz.

Bombardowania Unity, starcia o Heglig

Dodaj komentarz

Północnosudański myśliwiec (www.gurtong.net)

Ostatni tydzień konfliktu między Północą a Południem (przegląd informacji prasowych):

– Bentiu – stolica stanu Unity było dwukrotnie bombardowane przez północnosudańskie antonovy. Bomby spadły na Bentiu oraz na Mayom county. Bezskutecznie próbowano zbombardować most na Bahr el-Ghazal, za to bomby trafiły na targowisko w Bentiu (ok. 14-tej), a także na siedzibę UN niszcząc generator i radiostację. Zginęło 10 cywili, 14 zostało rannych. Chartum oczywiście zaprzecza, jakoby wysłał bombowce nad terytorium Południa.

– Południe twierdzi, że zestrzeliło północnosudańskiego myśliwca MIG 29 nad terytorium Heglig. Jeśli to prawda, to byłby to już drugi MIG zestrzelony przez SPLA, co ciekawsze wojsko Południa nie dysponuje prawdopodobnie żadnymi rakietami przeciwlotniczymi.

– SPLA odparło też kontratak na pola naftowe Heglig i wciąż kontroluje ten teren, przyznany w 2009 roku przez Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy Chartumowi. To jednak w Heglig znajdowała się główna baza wojskowa Północy, skąd miesiąc temu rozpoczęły się ataki na Południe, które doprowadziły do zaostrzenia konfliktu.

– zatrzymanie przez SPLA eksploatacji ropy na polach Heglig zmniejszyło o ponad połowę wydobycie tego surowca przez Chartum. Ponoć ponowny rozruch pól zająłby pół roku.

– przez południowosudańskie miasta przetoczyły się fale pokojowych demonstracji popierających decyzję prezydenta Salva Kiir o niewycofywaniu wojsk z rejonu Heglig. Obszar ten wg granic z 1956 roku leżał w obrębie południowego Sudanu i był częścią obecnego stanu Unity.

– północna policja zajęłą ponato prywatne mieszkanie w Chartumie wiceprezydenta Sudanu Południowego, dr Riek’a Machar’a

– w Dżubie po staremu: nie ma prądu, paliwa na stacjach benzynowych, cementu… spokojno!

Kolejki

Dodaj komentarz

Znów jak w PRLu. Od początku tygodnia na ulicach Dżuby ustawiają się długaśne kolejki do stacji benzynowych, szpalery samochodów i roje mototaxi boda-boda. W tym momencie większość stacji jest już pozamykana, bo klienci wykupili całe zapasy paliwa. Czy to plotki nakręciły masowe zakupy, czy też nadchodzi kolejny kryzys paliwowy i szykują się tygodnie, a może miesiące bez ropy i benzyny? Czas pokaże…

W Chartumie sytuacja wydaje się być o wiele poważniejsza (informacje zasłyszane). Oficjalny kurs dolara wynosi 6,4 funta północnosudańskiego (na początku 2010 roku było to 2,3 SDG), więc na czarnym rynku sięga pewnie dychy. W ciągu ostatnich dni cena paliwa skoczyły o 2 funty w górę. Ponoć kolejki ustawiają się po chleb…

Twardogłowa polityka, a tym bardziej wojna nikomu się nie opłaca. Ciekawe, czy rządzący z Chartumu pójdą po rozum do głowy i w końcu zaczną szukać kompromisów w spornych kwestiach?

Kryzys paliwowy w Juba

Dodaj komentarz

Podobnie jak to miało miejsce przed styczniowym referendum, tak i teraz przed proklamowaniem niepodległości przez Sudan Południowy kraj pogrążył się w kryzysie paliwowym. Choć na Południu znajduje się lwia część złóż ropy naftowej Sudanu, jednak rurociągi prowadzą na Północ, gdzie też zlokalizowane są rafinerie. Tak więc południowosudańska ropa płynie na północ, jednak od ładnych paru tygodni nie wraca na Południe.

Obecna sytuacja jest o wiele bardziej poważna niż w styczniu, kiedy to kryzys odbił sie w zasadzie tylko na 20-30% podwyżce cen paliwa. Teraz paliwa po prostu nie ma, albo inaczej jest tylko dla wybranych. Najpierw zaczęło brakować benzyny, co w pejzażu ulicy wymalowało się wieluset-metrowymi kolejkami do stacji paliwowych mototaksówek boda-boda. Przez pewien czas po mieście krążyły swego rodzaju motocyklowe gangi – grupy boda-bodowców, ale z reguły krążyły od stacji do stacji jedynie za plotkami, że gdzieś tam zaczęli tankować. Warkot roju chińskich motorków pojawiał się i znikał wraz ze spuszczonymi nosami ich właścicieli. Plus taki, że im mniej boda-boda na ulicach tym bezpieczniej w ruchu drogowym…

Po benzynie przyszła kryska na diesla. Niemal całe miasto prcuje na dieslu. Ropę leje się do większości samochodów osobowych, matatu czyli busików odpowiedzialnych za miejski, podmiejski i regionalny transport, ciężarówek i autobusów, maszyn budowlanych i generatorów… Aby zrozumieć powagę sytuacji, musicie zdać sobie sprawę, że brak diesla w Juba oznacza nie tylko zatrzymanie ruchu na ulicach, ale przede wszystkim brak prądu w stolicy zasilanej w przewadze z generatorów oraz brak wody, kiedy to wody nie da się dowieźć beczkowozami (bo nie mają jak jeździć) bądź wypompować spod ziemi z powodu braku prądu. Następuje więc paraliż na wielu płaszczyznach…

Ceny paliwa na czarnym rynku osiągają horrendalne ceny. Litr diesla kosztował 4 funty sudańskie (ok. 1,3$), na czarnym rynku sięga zaś 20 a jak plotki głoszą nawet 40 funtów! Rząd wprowadził jednak ograniczenia na stacje paliw ustalając maksymalną cenę za litr na poziomie 5 funtów. Co z tego, skoro stacje nie mają bądź nie wyprzedają ostatków swoich zapasów? Czarny rynek kwitnie, choć służby bezpieczeństa mają na oku wszystkie stacje.

Sytuacja jest tak poważna, że w ostatnich dniach do tankowania uprawnione są tylko niektóre pojazdzy rządowe i użyteczności publicznej. Godzina siódma rano. Do jednej ze stacji na przedmieściach Juba ustawiła się długa kolejka, w jednym rzędzie benzynowe motocykle, w drugim pojazdy napędzane dieslem. Na dodatek setka ludzi z żółtymi plastykowymi baniakami i butelkami po wodzie także wierzy, że uda im się zdobyć choćby parę litrów. Security w granatowych mundurach moro z metrowymi drewnianymi bąź metalowymi pałkami próbuje panować nad tłumem torując drogę pojazdom uprzywilejowanym. Ustawia się ambulance, śmieciarki, jakieś samochody z rządowymi rejestracjami GoSS. Tankowanie nie rozpocznie się jednak, dopóki nie pojawią się panowie ze służby bezpieczeńtwa, doglądający kto tankuje i czy oby nie za więcej niż ustawowe 5 funtów. W końcu po ósmej pojawiają się wysmukli kolesie w ciemnych okularach, koszulach i spodniach w kantkę oraz najwłaściwszym atrybutem władzy – AK47 vel kałasznikow przeweszonym przez ramię. W pokazie siły organizują kolejkę „karnistrowców”, po czym pozwalają somalijskim właścicielom stacji tankować. Udaje się! Popracujemy przez następny tydzień i nic to, że w domu prądu nie ma już od dwóch tygodni. Priorytety…

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Rządy obydwu Sudanów od dawna nie mogą się porozumieć, jak podzielić ropę i zyski z niej. Złoża leżą na pograniczu, w większości na Południu, jednak rurociągi i rafinerie na Północy. Co począć z takim węzłem gordyjskim, w sytuacji kiedy za niecały miesiąc jedna część Sudanu będzie niepodległa od drugiej? Ponoć strony osiągnęły tymczasowe porozumienie, ponoć barki z paliwem płyną w górę Nilu Białego i zbliżają się do Juba, jednak muszę szybko kończyć wpis, aby zdążyć przed końcem baterii w laptopie. Kto wie gdzie i  kiedy przyjdzie się doładować?