Bez zmian

Dodaj komentarz

Minął blisko miesiąc od wybuchu konfliktu w Sudanie Południowym. Niewiele się zmieniło przez ten czas. Dziesiątki jeśli nie setki tysięcy uchodźców wewnętrznych (IDP) i ciągłe przepychanki pomiędzy siłami rządowymi prezydenta Salva Kiir’a, a siłami opozycyjnymi Rieka Machara. Z rządowej armii wciąż dezerterują żołnierze, a wice-prezydent Wani Igga nawołuje do powszechnej mobilizacji. W Sudanie południowym jest coraz więcej ugandyjskiej armii, a Salva Kiir szuka sojuszy z dawnymi wrogami, m.in. rebeliantem Davidem Yau Yau. Wyściskał się też ze swoim największym „przyjacielem” – Omarem al Bashirem z Północy i ponoć dogadał w sprawie wspólnej ochrony pól naftowych.
W Addis Abebie doszło do rozmów pokojowych, które jednak zakończyły się fiaskiem. Nie podpisano zawieszenia broni, gdyż prezydent nie chce się zgodzić na uwolnienie więźniów politycznych oskarżanych o zamach stanu. Był to podstawowy warunek do podpisania porozumienia. Rząd w Dżubie nie przedstawił do tej pory ani jednego dowodu potwierdzające oskarżenia o próbę puczu.
W Dżubie setki osób przemaszerowało ulicami domagając się pokoju i zaprzestania wyniszczającej wojny dla korzyści politycznych.
http://www.aljazeera.com/video/africa/2014/01/south-sudanese-demand-end-conflict-20141818527290359.html
http://www.sudantribune.com/spip.php?article49492

Walki w Dżubie

1 komentarz

Wczoraj wieczorem w Dżubie wybuchły walki pomiędzy różnymi frakcjami militarnymi. Walki toczyły się przez całą noc, aż do godzin porannych. Najcięższe starcia miały miejsce w dzielnicy Bilpam, gdzie znajduje się dowództwo SPLA. Jeszcze rano słychać było odgłosy poważnych walk: ciągłe serie z kałasznikowów, ciężkich karabinów oraz silniejsze eksplozje (RPG, granaty). W walkach uczestniczyły prawdopodobnie także czołgi. Cokolwiek twierdziły by media, nie wiadomo na pewno o co do końca chodzi. Wszystkie sklepy itd. pozamykane, ruch znikomy, na ulicach pełno uzbrojonego po zęby wojska. Pozostajemy w domach.
http://www.sudantribune.com/spip.php?article49200
http://www.aljazeera.com/news/africa/2013/12/heavy-gunfire-heard-south-sudan-capital-201312167240288669.html
http://www.reuters.com/article/2013/12/16/us-southsudan-unrest-idUSBRE9BF05Y20131216

Minęło 48h ultimatum – hipokryzja trwa

Dodaj komentarz

W miniony piątek upłynęło 48-godzinne ultimatum postawione przez Radę Bezpieczeństwa ONZ obu Sudanom, wzywające do zaprzestania walk w rejonach przygranicznych, powrotu do rozmów i wreszcie osiągnięcie porozumień w spornych kwestiach w ciągu najbliższych 3 miesięcy. Ów plan pokojowy Unii Afrykańskiej pod egidą ONZ nazywany jest „roadmap”.

…i co? i bzdura totalna. 48 godzin upłynęło, a na Sudan Południowy (stan Unity) nadal spadają bomby. Hipokryzja Chartumu oraz zmowa milczenia organizacji międzynarodowych i możnych tego świata trwają. Przypomnę w skrócie, o czym w ciągu ostatniego roku świat się nie dowiedział bądź też nie był zainteresowany rozwojem wypadków:

– jeszcze przed proklamowaniem niepodległości Południa północnosudańska armia (SAF) wspierana przez arabskie milicje zajęła sporny, roponośny obszar Abyei. W regionie tym odbyć się miało referendum w sprawie dalszych jego losów (9 stycznia 2011 roku), jednak Północ nie dopóściła do jego organizacji. Abyei od tamtego czasu okupowane jest przez Północ, a lokalna ludność Dinka Ngok przebywa w obozach dla uchodźców na Południu.

Sudan Północny i Południowy. Ciemniejszym kolorem oznaczono prowincje Północy, gdzie toczą się zbrojne rebelie: Darfur, Kordofan Południowy i Nil Błękitny oraz rejon Abyei

– w północnych prowincjach Kordofan Południowy oraz Nil Błękitny od sierpnia/września 2011 roku trwają zbrojne rebelie przeciw władzy w Chartumie. Dziesiątki tysięcy uchodźców z tych regionów schroniło się w obozach dla uchodźców na terytorium Południa. Sytuacja w obozach jest bardzo, bardzo trudna. Na dodatek zdarza się, że z północnosudańskich antonovów spadają bomby w okolicach takich miejsc. Północ oskarża Południe o zbrojenie rebeliantów, na co nie ma jednak żadnych dowodów. Dowody są za to na łamanie praw człowieka przez wojska rządowe w objętych rebeliami prowincjach, co nie powinno specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że gubernatorem prowincji Południowy Kordofan jest poszukiwanym, podobnie zresztą jak prezydent kraju Omar al-Bashir, przez Międzynarodowy Trybunał Karny (ICC) za zbrodnie przeciwko ludzkości – Ahmed Haroun.

– dowody są także na to, że największe grupy rebelianckie działające na Południu (w stanie Unity, Upper Nile, Jonglei) zbrojone były przez Chartum. Organizacja Small Arms Survey regularnie badała i publikowała źródła broni skonfiskowanej rebeliantom. Wyniki badań jasno pokazują, że spora część broni w rękach rebeliantów na Południu, to nowe chińskie karabiny, takie same jak w północnosudańskiej armii oraz pociski produkowane na Północy.

– ugandyjska armia ścigająca wespół z żołnierzami Unii Afrykańskiej i amerykańskimi komandosami Josepha Kony’ego i jego LRA (Lord’s Resistance Army) w Kongu DR i Republice Środkowoafrykańskiej doniosła ostatnio, że złapano członka LRA z bronią, amunicją i w mundurze używanymi w północnosudańskiej armii. Ciężko powiedzieć, czy jest to tylko polityczna przepychanka na linii Kampala-Chartum, czy też fakt? W przeszłości bezapelacyjnie zbrodnicze LRA otrzymywało wsparcie militarne i finansowe od rządu w Chartumie działając jako prochartumska bojówka na tyłach SPLA. Tym samym LRA przez lata walczyło z wojskami Sudanu Południowego jak i destablizowało sytuację w sąsiedniej Ugandzie. Kampala ostatnio jednoznacznie zapowiedziała wsparcie dla Dżuby w przypadku otwartej wojny z Północą. Choć LRA tropiona jest przez liczne, międzynarodowe siły to nadal jest aktywna w Kongu DR i RŚA, sporadycznie także w Sudanie Południowym. Wierzy się, że siły Kony’ego przemieszczają się do Darfuru Południowego. Ponadto Chartum oskarżany jest o zbrojenie koczowników Ambororo oraz zarabizowanych plemion z pogranicza obu Sudanów.

– co jednak najważniejsze północnosudańskie wojska SAF od uzyskania niepodległości przez Sudan Południowy regularnie bombardują oraz najeżdżają przygraniczne obszary. Sytuacja mocno się zaogniła pod koniec marca 2012 roku, gdy antonovy SAFu zaczęły bombardować Bentiu, stolicę stanu Unity (poza mediami, znam naoczne relacje zagranicznych pracowników organizacji humanitarnych), po którym nastąpił atak lądowy na terytorium Południa.

– wtedy to po raz pierwszy w najświeższej historii kontrofensywa SPLA zapuściła się daleko zaSAFem na Północ. Wojska Południa zajęły pole naftowe Panthou/Heglig i jednocześnie główną bazę SAFu, skąd prowadzone były działania zbrojne w sąsiednim stanie Unity. Zniszczonych bądź zajętych zostało ponad 1200 pojazdów wojskowych oraz mnóstwo innego sprzętu. Zatrzymano także eksploatację szybów naftowych, których ponowne uruchomienie potrwać może pół roku, a tym samym odcinając Sudan Północny od większości ropy, którą wydobywano na jego terenie. Okupacja Panthou/Heglig trwała 10 dni, a SPLA wycofała się z tego rejonu pod wpływem ostrych nacisków ONZ, Unii Afrykańskiej, USA, EU i innych państw.

Lokalizacja pól naftowych, ropociągu, obozowisk Misseriya i Dinka w regionie Abyei oraz Panthou/Heglig

No i tu właśnie pojawia się pytanie, dlaczego świat tak intensywnie zareagował na działania Dżuby, milcząc na temat wszystkich wcześniejszych grzechów Północy wymienionych powyżej? Dlaczego nikt nie protestował i nie groził sankcjami Północy, gdy ta zrzucała bomby i atakowała lądem suwerenny kraj? Dlaczego zatem kontrofensywa SPLA spotkała się z tak ostrą krytyką, a łamanie praw człowieka w Kordofanie Południowym i Nilu Błękitnym, czy też wyrzucanie z Północy setek tysięcy Południowców (ostateczny termin upływa 20 maja 2012 roku) odbywa się bez echa? Może najzwyczajniej w świecie nie chodzi o nic więcej jak tylko o ropę i brudne pieniądze? Wszak czarne złoto nie płynęło tylko do Chartumu, lecz przede wszystkim dalej w świat… i może właśnie to tak zabolało świat, a nie jakaś tam trudna sytuacja bóg wie gdzie, uchodźcy i głodne dzieci?

Historia porozumień w sprawie granicy regionu Abyei (za Small Arms Survey)

Żeby było ciekawiej oba Sudany uważają Panthou/Heglig za własność. Jest to oczywiście spuścizna kolonializmu, lecz także manipulowania przy podziale administracyjnym i granicach prowincji na początku lat 80. XXw., po odkryciu ropy naftowej w Sudanie. W 2009 roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy przyznał Heglig (wg Południowców Panthou) Północy, jednakże specjalista od spraw Sudanu dr Douglas H. Johnson uważa, iż jednoznaczne przyznanie tegoż rejonu Północy było przedwczesne i krzywdzące. W 1983 roku prawdopodobnie przerysowano granicę stanu Unity i prowincji Kordofan Południowy, tak aby budowany ropociąg znalazł się w Kordofanie. Tym samym trybunał przyznając te ziemie Północy uznał niejako czystki etniczne na Dinka Rueng, do których ongiś należały te ziemie (nazywane Panaru), oraz machlojki na mapach za słuszne. Problem jest złożony, gdyż tak jak w przypadku Abyei, pastwiska te użytkowane były przez Dinków oraz sezonowo przez zarabizowanych Misseriya.

Ciekawe jak dalej potoczy się owa niebezpieczna gra między Sudanami? Czy dlatego świat stara się wywierać silniejszą presją na Dżubie, bo wie, że z twardogłowym reżimem Bashira i tak nic nie wskóra? Czy wreszcie mają sens jakiekolwiek negocjacje z Bashirem, skoro od dekad pokazuje on,  że coś podpisać to nie oznacza dotrzymywać danego słowa.

Bombardowania Unity, starcia o Heglig

Dodaj komentarz

Północnosudański myśliwiec (www.gurtong.net)

Ostatni tydzień konfliktu między Północą a Południem (przegląd informacji prasowych):

– Bentiu – stolica stanu Unity było dwukrotnie bombardowane przez północnosudańskie antonovy. Bomby spadły na Bentiu oraz na Mayom county. Bezskutecznie próbowano zbombardować most na Bahr el-Ghazal, za to bomby trafiły na targowisko w Bentiu (ok. 14-tej), a także na siedzibę UN niszcząc generator i radiostację. Zginęło 10 cywili, 14 zostało rannych. Chartum oczywiście zaprzecza, jakoby wysłał bombowce nad terytorium Południa.

– Południe twierdzi, że zestrzeliło północnosudańskiego myśliwca MIG 29 nad terytorium Heglig. Jeśli to prawda, to byłby to już drugi MIG zestrzelony przez SPLA, co ciekawsze wojsko Południa nie dysponuje prawdopodobnie żadnymi rakietami przeciwlotniczymi.

– SPLA odparło też kontratak na pola naftowe Heglig i wciąż kontroluje ten teren, przyznany w 2009 roku przez Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy Chartumowi. To jednak w Heglig znajdowała się główna baza wojskowa Północy, skąd miesiąc temu rozpoczęły się ataki na Południe, które doprowadziły do zaostrzenia konfliktu.

– zatrzymanie przez SPLA eksploatacji ropy na polach Heglig zmniejszyło o ponad połowę wydobycie tego surowca przez Chartum. Ponoć ponowny rozruch pól zająłby pół roku.

– przez południowosudańskie miasta przetoczyły się fale pokojowych demonstracji popierających decyzję prezydenta Salva Kiir o niewycofywaniu wojsk z rejonu Heglig. Obszar ten wg granic z 1956 roku leżał w obrębie południowego Sudanu i był częścią obecnego stanu Unity.

– północna policja zajęłą ponato prywatne mieszkanie w Chartumie wiceprezydenta Sudanu Południowego, dr Riek’a Machar’a

– w Dżubie po staremu: nie ma prądu, paliwa na stacjach benzynowych, cementu… spokojno!

Historia

Dodaj komentarz

Krótka historia starć Sudanów (prowincja Kordofan Południowy/ stan Unity) na przełomie marca i kwietnia. Źródło: http://www.aljazeera.com/news/africa/2012/04/20124122317572893.html

Marzec / kwiecień w Sudanie

Dodaj komentarz

Mały skrót wiadomości z Sudanu z przełomu marca i kwietnia:

– od połowy kwietnia trwa akcja rozzbrojenia ludności cywilnej w stanie Jonglei. Do tej pory zebrano 9326 sztuk karabinów (Ak-47, ciężkich karabinów maszynowych i innych). W Jonglei od lat dochodzi do najbardziej krwawych podjazdów po bydło pomiędzy ludnością Murla a Nuer Luo oraz Murle i Dinka Bor. Porywane są tysiące sztuk bydła, uprowadzane są kobiety i dzieci.

– University of Juba pozostaje tymczasowo zamknięty, po zamieszkach na tle etnicznym do jakich doszło pomiędzy studentami.

– od przeszło dwóch tygodni zaostrza się konflikt na pograniczu Sudanu i Sudanu Południowego. Północ bombarduje ponoć przygraniczne tereny stanu Unity (SPLA zestrzelio ponoć MIGa-29), jak również przeprowadziła ataki lądowe. W odpowiedzi SPLA (wojsko Południa) odparło SAF (wojska Północy), aż na terytorium Północy. Wg ostatnich informacji SPLA kontroluje największe z poł naftowych Północy – Heglig.

–  w Kordofanie Południowym (prowincja Północy na pograniczu z Południem i stanem Unity) nadal trwa rebelia przeciwko rządowi z Chartumu oraz „wybranemu demokratycznie” gubernatorem Ahmed Haroun, poszukiwanym podobnie jak prezydent kraju Omar al-Bashir przez Międzynarodowy Trybunał Karny (ICC) za zbrodnie przeciwko ludzkości (tu info nt. początków konfliktu i życiu w Górach Nuba https://sudaninfo.wordpress.com/2011/12/14/miedzy-sudanem-a-sudanem-w-df-gw/).  Ciekawy materiał filmowy nt. obecnej sytuacji w Kordofanie Południowym pokazuje Aljazeera http://www.aljazeera.com/programmes/general/2012/04/2012488184830120.html .

– na koniec coś pozytywniejszego: Sudan Południowy znalazł swojego bohatera a’la kapitan Tadeusz Wrona w postaci kapitana Nicola Ibra. Samolot pasażerski linii Feeder wylądował szczęśliwie, bez podwozia na gruntowym pasie lotniska w Wau. Nikomu nic się nie stało.

Samolot linii Feeder po awaryjnym lądowaniu w Wau

Poza tym w stolicy Południa Dżubie spokojnie, nie słychać reperkusji tego, co dzieje się na odległym pograniczu, można nawet rzec, że jest po staremu: prądu jak nie było tak nie ma, a i śmieci nadal nie są zbierane z ulic… O dziwo jest paliwo, za to od 2 tygodni nie uświadczysz cementu. Cena skoczyła z 63 do 110 SSP za worek, a to i tak raczej teoretycznie, bo nie ma skąd go wziąć.

Mini-wojna na pograniczu Sudanów

Dodaj komentarz

Przez chwilę wyglądało na to, że Chartum mięknie i może dojść do porozumienia ws. tranzytu południowosudańskiej ropy do północnosudańskiego Port Sudan. Nawet sam Omar al-Bashir miał odwiedzić Dżubę w celu kontynuowania rozmów. Dostał nawet obietnicę, że podczas wizyty nie zostanie aresztowany w związku z listem gończym wydanym na niego przez Międzynarodowy Trybunał Karny (ICC).

Bashir odwołał jednak swoją wizytę w Dżubie w związku z wczorajszymi wydarzeniami na granicy Sudanów. Wg południowosudańskich mediów dwa przygraniczne rejony Sudanu Południowego: Jau i Panyakir w stanie Unity zostały zbombardowane przez SAF (Sudan Armed Forces – wojska Północy), po czym nastąpiła inwazja wojsk lądowych i arabskich milicji. SPLA odparło atak i posunęło się dalej ku północy przejmując pola naftowe Heglig. Rejon Heglig został zajęty przez wojska SAF podczas wojny domowej, zaś w 2009 roku włączony przez Stały Trybunał Arbitrażowy  (Permanent Court of Arbitration PCA) w Hadze do prowincji Kordofan Zachodni Sudanu Północnego. Nie zostały jednak podzielone złoża ropy znajdujące się pod nim i Południe nie zgadza się z tą decyzją. Jak twierdzi Dżuba, nie zamierzała ona użyć siły do odzyskania rejonu Heglig, lecz zabiegała o odzyskanie terytorium poprzez międzynarodowe instytucje.

Kolejna hipokryzja Bashira, kolejne starcia w terenie gdy przy stole mówi się o pokoju, i kto to wie co z tego wyjdzie?

„Karawana kryzysu”

Dodaj komentarz

„Karawana kryzysu. Za kulisami pomocy humanitarnej” autorstwa Lindy Polman to bez wątpienia lektura godna polecenia wszystkim, którzy sięgają do swoich kieszeni w obliczu medialnie nagłośnionych kataklizmów, głodu, wojen i wszelkich innych nieszczęść dotykających świat. Na podstawie przykładów akcji humanitarnych z różnych zakątków świata, od Bałkanów przez Darfur do Rwandy, czy też od Haiti po Afganistan, autorka obnaża patologie humanitarnego światka. We wstępie Janina Ochojska-Okońska, szefowa PAH, pisze „To książka o tym, jak nie powinno udzielać się pomocy i jakie zagrożenia związane są z jej masowością”. Szkoda, że książka naświetla tylko negatywne działania organizacji humanitarnych, gdyż w całym oceanie ich akcji z pewnością znalazło by się sporo potrzebnych i wartościowych działań. Pomimo jednostronności wizji, na prawdę warto sięgnąć po tę pozycję, aby uświadomić sobie jak masowym zjawiskiem jest pomoc humanitarna i jakie konsekwencje mogą z tego wynikać.

„Karawana kryzysu” zawiera także przykłady działalności organizacji humanitarnych w Sudanie: w Sudanie Południowym podczas wojny domowej 1983-2005 oraz w zachodnim Sudanie, w Darfurze. I tu rodzą się pytania: czy bez pomocy humanitarnej podczas wojny domowej pisałbym dziś z niepodległego Sudanu Południowego, czy SPLA miała by siłę walczyć przez przeszło dwie dekady, czy doszłoby do masakry na tle polityczno-etnicznym, czy bez pomocy zginęłoby więcej czy mniej niż 2 miliony południowych cywilów, itd.? Z całą pewnością pomoc humanitarna w dużym stopniu przyczyniła się do ostatecznej wygranej Południowców i niepodległości, ale też wywindowała ceny w stolicy najmłodszego państwa świata do niewyobrażalnego pułapu, bo tabuny humanitarystów potrzebują lokali, samochodów, restauracji, rozrywek… a niestety w Dżubie nie było tego wszystkiego za dużo. Dzień po dniu mijając setki białych „pomocowych” landcruizerów na ulicach Dżuby zastanawiam się, co ci wszyscy ludzie tak naprawdę robią w tym momencie dla tego kraju?

Wydawnictwo Czarne 2011, 306 stron – link do recenzji

George Athor nie żyje

Dodaj komentarz

Bodajże najpoważniejszy przywódca zbrojnej rebelii wobec rządów z Dżuby – były generał SPLA George Athor nie żyje. Tę sensacyjną dla Sudanu Południowego wiadomość ogłoszono w miniony wtorek (20.12.2011) i można by się spodziewać, że wyeliminowanie przywódcy powinno doprowadzić do stopniowego zakończenia konfliktu, jednakże w tym rejonie świata niczego nie można być pewnym. Już sama, wręcz absurdalna rozbieżność wersji zdarzenia skłania do refleksji, czy ktoś do cholery wie co się tu naprawdę dzieje?

Według władz Sudanu Południowego Athor został osaczony i zabity przez wojsko rządowe SPLA w powiecie Morobo, w stanie Centralna Ekwatoria, niedaleko granicy z Ugandą i bardzo niebezpiecznie blisko stolicy Sudanu Południowego – Dżuby. Tak daleko od swoich baz na północy stanu Jonglei Athor miałby jakoby rekrutować ludzi do swych oddziałów. Wcześniej w tym miesiącu siły Athora dokonały kilku napadów w okolicach Bor – stolicy stanu Jonglei, zaś zbuntowany generał zagroził bezpośrednim atakiem na Bor jak i na Dżubę…

Jednakże wg stanowiska partii SSDM (South Sudan Democratic Movement) oraz jej bojówki SSDA (South Sudan Democratic Army), których liderem był George Athor, okoliczności jego śmierci są zgoła odmienne.  Zastępca SSDA Maj. Gen. Bapiny Monytuil wystosował list, w którym twierdzi jakoby Athor miał się spotkać w niedzielę z prezydentem Ugandy Musevenim w Kampali. SSDA bezpośrednio oskarża Museveni’ego o zamordowanie we śnie Georga Athor’a oraz jego asystenta w tej podróży Majora Thomasa Duoth Makuach (który posiadał amerykański paszport). Następnie zwłoki obydwu miały zostać przetransportowane na pick-upie na granicę Ugandy i Sudanu Południowego w Moyo (jakieś 750km) i przekazane SPLA wraz z instrukcjami, co mają powiedzieć, aby nie wikłać Ugandy w wewnętrzne sprawy Sudanu Południowego… Prawda, że brzmi to nieprawdopodobnie? Bynajmniej jednak Afryka jest nieprawdopodobna, więc bądź tu mądry. Tylko jaki interes miałby Museveni w mordowaniu południowosudańskiego rebelianta, który nigdy nie operował w pobliżu Ugandy? Ciekawe czy kiedykolwiek dowiemy się czegoś więcej?

Tymczasem mogę przytoczyć fragment własnego artykułu z maja 2011 roku pt. W Sudanie Południowym jeszcze nie ma wojny, czyli miejscowi rebelianci pod lupą by przyjrzeć się sylwetce Georga Athora:

George Athor, z pochodzenia Padeng Dinka,  jest byłym trzygwiazdkowym generałem SPLA i niedoszłym „niezależnym” gubernatorem stanu Jonglei. Po ogłoszeniu wyników wyborów i jego przegranej w kwietniu 2010 roku rozpoczął zbrojną rebelię przeciwko GoSS, jako lider partii SSDM (South Sudan Democratic Movement) i przywódca jej militarnego ramienia SSA (South Sudan Army). Obszarem jego działania była północno-zachodnia część stanu Jonglei, na południowy-zachód od Malakal. Tuż przed referendum zostało podpisane tymczasowe zawieszenie broni między Athorem a SPLA, jednak niespełna miesiąc później zostało ono brutalnie złamane. W lutowych walkach w okręgu Fangak zginęło kilkaset osób, w tym wielu cywili, zaś obie strony oskarżają się o rozpoczęcie walk. W marcu Athor musiał opuścić swoją polową kryjówkę w okręgu Pigi, a jego siły zostały prawdopodobnie zepchnięte pod granicę z Etiopią. Athor utrzymuje jednak, że po jego stronie walczą także inni rebelianci, m.in. przywódca milicji Szylluków kapitan Olony ze stanu Upper Nile oraz pro-chartumski lider bojówek Nuerów, generał Bapiny Monituel ze stanu Unity.

Od maja do grudnia siły Athora były najbardziej aktywną bojówką w Sudanie Południowym. Doszło do szeregu starć  z wojskami SPLA oraz wielu ataków na wioski i miasteczka w stanie Jonglei, w tym do ataków w sąsiedztwie stolicy stanu – Bor na początku grudnia 2011 roku. SPLA twierdzi, że przejęło od rebeliantów Athora sporo chińskich replik kałasznikowów (AK-47) oraz produkowaną na Północy amunicję do nich, co miałoby wskazywać na finansowanie rebelii Athora przez Chartum.

Północ bombarduje Południe

1 komentarz

Po inwazji (3.12.2011 r.) piechoty i artylerii północnych wojsk rządowych SAF na rejon Jaw (Jaau/Jau) w stanie Unity, na mocy porozumienia pokojowego CPA z roku 2005 przynależącego do Sudanu Południowego, Chartum zdecydował sie na kolejny ruch – rozpoczął bombardowania przygranicznego powiatu. Bomby spadły m.in. na obóz uchodźców z Północy (z ogarniętego rebelią Południowego Kordofanu), czemu Chartum oczywiście zaprzecza… i bodajże, aby uwiarygodnić swoją absurdalną hipokryzję twierdzi, iż na Południu nie ma żadnych uchodźców z Północy.

Niestety jak podaje ONZ oraz nieliczne organizacje humanitarne działające na pograniczu są ich dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy. Osobiście spotkałem w Jubie pracownika jednej z takich organizacji przygotowującej transport do obozu, gdzie wg jego słów w tym momencie jest już około 25 tysięcy ludzi… a to tylko jedno z wielu miejsc na długim pogranizu Północy i Południa. Uchodźcy zaczęli napływać na Południe w lipcu i sierpniu 2011 r., po wybuchu zbrojnych rebelii w Północnych prowincjach: Kordofan Południowy i Nil Błękitny. Sytuacja humanitarna jest bardzo trudna – granica z Północą jest zamknięta, co uniemożliwia dostawy jakichkolwiek towarów, zaś Chartum nie zgadza się na otwarcie korytarza pomocy. Z kolei transport towarów pierwszej potrzeby z południa jest wielce utrudniony w związku z brakiem jakiejkolwiek infrastruktury komunikacyjnej – pozostaje więc tylko drogi transport lotniczy albo czasochłonny i ograniczony  do rejonów sąsiadujących z rzeką transport po Nilu Białym. Lokalna prasa donosi od czasu do czasu o trudnej sytuacji na północy Południa, śmierci głodowej, braku leków i pomocy.

Wracając jednak do sytuacji w powiecie Jaw (Jaau/Jau), myli się ten kto myśli, że bombardowania oznaczają kolejną wojnę domową. Otóż w tym przypadku to lądowa agresja na terytorium Południa jest nowym elementem prowadzonej przez Chartum gry, bo bombardowania z powietrza zdarzały się już wielokrotnie od momentu uzyskania niepodległości. To kolejna z licznych prowokacji wobec Południa, począwszy od zajęcia przez SAF w maju br. spornego rejonu Abyei (gdzie wg CPA miało się odbyć referendum w sprawie przynależności), poprzez oskarżenia o wspieranie rebelii w Południowym Kordofanie i Nilu Błękitnym, bombardowania terytorium Południa, blokadę ekonomiczną poprzez zamknięcie granicy oraz nałożenie 10-krotnie wyższych niż światowy standard opłat za transfer południowej ropy północnymi rurociągami, uzbrajanie rebeliantów działających w Sudanie Południowym (na co wskazuje przechwycona broń i amunicja), aż po ostatnią agresję na rejon Jaw. Miejmy nadzieję, że nie mylę się w przeświadczeniu, iż Chartum ma zbyt dużo wewnętrznych problemów, aby stanąć do otwartej konfrontacji z południowym sąsiadem. Pętla coraz mocniej zaciska się na szyi Omara al-Bashira, ale któż wie co przed końcem zrodzi się w głowie szaleńca?

Older Entries